Jedna z historii VI


 EPIZOD VI 

   Zapukał do drzwi. Znajdował się niedaleko rynku. Jakieś kilkaset metrów.
    Wejść!
    Drzwi są zamknięte! - krzyknął Ybron po próbie wejścia.
    Kto psia jego mać zamknął te drzwi! - wydzierał się ktoś w środku. Głosem nie przypominał Cruona. - Aetra! Otwórz te cholerne drzwi!
   W progu stanęła kobieta o oczach tak ciemnym, że wydawały się czarne. Kontrastowały z jasnymi włosami, które próbowały dotknąć jej ramion, ale brakowało im niecałego cala. Brwi długie i bardzo estetyczne.
    Ja do Cruona. - powiedział Ybron oniemiały. Tak pięknej kobiety dawno nie widział.
    Tak, tak, wchodź prędzej bo całe ciepło ucieknie. On już czeka.
   Niebieska suknia podkreślała jej szczupłą sylwetkę. Chodziła boso. Usta krótkie choć pełniejsze niż księżyc.  Ybron kątem oka zobaczył człowieka, który prawdopodobnie wcześniej krzyczał. Siedział on w pomieszczeniu po prawej.
   Pieśniarz czekał na niego piętro wyżej. Podsunął Ybronowi krzesło, które boleśnie zaskrzypiało, gdy ten usiadł. Przez chwilę przestraszył się, że stołek się rozpadnie, ale nic takiego się nie stało.
    Zanim położysz się spać chciałem zadać ci kilka pytań. - zaczął Cruon.
    To ja mam pytanie. Ile chcesz za nocleg?
    Jeszcze do ciebie nie dotarło? Nie chcę od ciebie pieniędzy, ani za nocleg ani za nic innego. Chcę cię poznać i pomóc ci w dotarciu do Tymera. Tak wiem o nim. Nie rób takiej miny. Dużo słyszę. - pieśniarz zdjął okulary i położył na dużej komodzie. - A teraz powiedz mi co lubisz robić? W czym jesteś dobry?
   Ybron mógł powiedzieć dwie rzeczy. Jedną Cruon już raczej zauważył, kiedy byli w lesie. O drugiej nie wie.
    Umiem walczyć.
    Nie wątpię, ale czy walka sprawia ci przyjemność?
    Tak. - odparł szybko bez namysłu. Zabijać nie chciał, ale na walkę miał ochotę codziennie. - Bez zabijania. - dodał.
    Ostatnio, przyszło ci to z łatwością. Nie widzę, żeby sumienie pożerało cię od środka. Zmartwiłeś się tym tak bardzo, jak ja kiedy zgniotę ślimaka. - Ybron milczał. Wiedział, że to prawda i trochę go to niepokoiło. Zabicie człowieka nie wzruszyło go w ogóle. - W każdym razie potrzebujesz pieniędzy, a ja mogę pomóc ci je zdobyć. Kilkanaście mil stąd w Gotero organizowane są walki. Każde możliwe, mają tam kilka aren. I może w głowie odrzuciłeś już ten pomysł, ale posłuchaj dalej. Zanim zdobyłbyś upragnioną kwotę nie pamiętałbyś na co zbierałeś. Wszystko spisują i mają poukładane i choć, jeżeli jesteś dobry, możesz wzbogacić się po kilku walkach, to terminy są w dużych odstępach czasu. - do pokoju weszła Aetra, przerywając monolog Cruona.
    Już gotowe. - rzekła i pośpiesznie się oddaliła.
    Posłanie masz gotowe, ale wracając. Możemy zawrzeć umowę. Zawalczysz w pojedynku na śmierć i życie a w zamian opłacę co będzie trzeba i osobiście zaprowadzę cię tam gdzie chcesz.
    Dziękuję, za tak zacną ofertę. Muszę ją jednak odrzucić. Nie zabiję za pieniądze.
    Prześpij się z tym, a ja spiszę wszystko na papierze. Umiesz czytać, prawda?
    Tak, ale to nie zmieni mojej decyzji. - Ybron ziewnął ze zmęczenia.



   W nocy Ybronowi przyśniła się odrażająca bestia. Człekokształtne monstrum z gębą na całą twarz. Zęby proste jak u człowieka, ale dłuższe. Żyły widoczne były z daleka a w nich płynąca ciemna ciecz. Nosząca jedynie spodnie postać miała mnóstwo blizn na nogach. Widoczne zdeformowania od cięć i szarpań. Paznokci potwór nie miał wcale, ale z ciała w nieregularnych odstępach wychodziły kolce. Z ust, jeśli w ogóle można je tak nazwać, ulatniał się dym jakby postać paliła się od środka.
   Cały spocony Ybron wzdrygnął się na łóżku. Powinien poczuć ulgę, jako, że był to tylko sen. Niestety zielonooki poczuł strach. Dopiero po przebudzeniu zdał sobie sprawę, że człekokształtną postacią w jego śnie mógł być jego ojciec.
   Bez twarzy nie poznał go od razu, ale blizny na nogach, były podobne do tych jakie miał ojciec. Jego żyły, które wyszły gdy zachorował. A zęby zaczęły wychodzić i w dniu jego śmierci, rzeczywiście wydawały się dłuższe. Z paznokciami także zaczęły dziać się dziwne rzeczy jeszcze przed wyzionięciem ducha.
   Czy to tylko wyobraźnia płata mu figle? Ybron ma nadzieje, że ojciec nie zamienił się w to paskudne obrzydlistwo.
   Księżyc wciąż był widoczny za oknem. Niebo czyste jak woda u źródła. Zielonooki podszedł do okna klękając. Usiadł sobie na stopy. Przeciął opuszki nożem i narysował znak na twarzy.
   W głowie wypowiadał słowa, które miał nadzieje dotrą do ojca. Chciał dostać od niego znak, że nic mu nie jest, że czuwa nad nim a kreatura z snu była jedynie koszmarem. Zamknąwszy oczy Ybron czekał na sygnał od Othera.



 Koniec Epizodu VI 

Spodobało Ci się? Koniecznie pozostaw po sobie ślad w komentarzach i zobacz następny epizod! Poniżej masz linki do szybkiej podróży ;)

 Wszystkie Epizody 

 Następny Epizod 


Jeśli masz jakieś pytanie lub uwagę pisz śmiało w komentarzu :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zabójczy pocisk" czy zabójcza nuda?

Historia mojego autorstwa