Jaka jest cena za zbrodnie męża?I jak "Żona mordercy" ją spłaci?
Recenzja książki „Żona mordercy” autorki „Rachel Caine” ( nawiasem mówiąc to pseudonim )
![]() |
Czasem ciężko jest się
wczuć kiedy główny bohater jest przeciwnej płci. Ja jednak bardzo rzadko mam
ten problem. Staram się przestawić perspektywę własnych myśli. Tym razem bardzo
łatwo mi to przyszło. Do tej książki mam sporo indywidualnych przemyśleń, które
chcą się wyrwać i zapisać ale nie chce wam ich narzucać. Lepiej jest mieć
własne zdanie więc postaram się skupić na ocenie książki a nie na pojedynczych sytuacjach
i bohaterach. Na początek tak jak zawsze przybliżę wam fabułę. A jest ona
bardzo otwarta.
Czytelnik od pierwszych stron jest wrzucany w zwykły powrót matki z
dziećmi do domu. Przez zbieg okoliczności samochód wjechał w garaż rodzin Royal
odkrywając straszną tajemnicę o tym co głowa rodziny tam robiła. Okazało się,
że Melvin, mąż głównej bohaterki, stworzył sobie w garażu salę tortur gdzie
przetrzymywał i dręczył kobiety. Gine Rayal oskarżono o współudział lecz żona
potwora nie miała pojęcia co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Na szczęście
zostaje uniewinniona przez sąd. Jednak przez opinie publiczną zostaje skazana
bez mrugnięcia okiem. Gina razem z dwójką swoich dzieci stara się uciec od tego
i chronić dzieci przed prześladowcami. W jaki sposób tego dokonuje i jak to
wpływa na relacje w rodzinie? Co się tak naprawdę może stać? Komu ufać a kogo
nie spuszczać z oczu? I jak to możliwe, że Gina o niczym nie wiedziała?
Pierwszoosobowa
narracja jest ważnym elementem. Autorka skupia na głównej bohaterce niemalże
całą uwagę. Resztę postaci traktuje troszkę po macoszemu. Dla jednym będzie to
zaletą, innym może to przeszkadzać. Będą czuć potrzebę zrozumienia działań
reszty bohaterów. Dla mnie skoncentrowanie się na Ginie nie było przyjemnym
zabiegiem. Temat stalkingu jest dalej świeży i wyobrażenie sobie jak to jest
dodaje pewnego dreszczyku bo może to dotknąć każdego z nas.
Akcja rozkręca
się stopniowo. Na początku powoli poznajemy otoczenie i relacje. Potem autorka
rzuca nam coraz więcej mięsa, żebyśmy mogli się porządnie najeść ale nie
pęknąć. Fabuła jest dość płynna. Widzimy przemianę Giny w Gwen. Z cichutkiej i
delikatnej staję się… No właśnie jaka? Żeby się dowiedzieć trzeba przeczytać.
Oczywiście każdy zinterpretuje jej metamorfozę nieco inaczej, ale w tym tkwi
cała zabawa!
Czytelnik zawsze
wie jak czuje się główna bohaterka i dlaczego podejmuje taką a nie inną
decyzje. Wie o niej wszystko. Ciężko doszukiwać się niedomówień i niejasności.
A jeśli chodzi o realizm to stoi na całkiem wysokim poziomie.
Myślę, że
książka spełni oczekiwania większości. Nie jest to majstersztyk ale brak u niej
dużych wad. Kolejna historia, która wzbogaci nas o nowe doświadczenia,
przemyślenia i umili nas czas. Nie ma znaczenia czy przeczytamy ją na jednym
posiedzeniu czy będziemy się nią rozkoszować przez długie dni. Nie ważne ile
książek mamy już na swoim koncie. Historia popłynie a my razem z nią.
Komentarze
Prześlij komentarz