Jedna z historii XII
EPIZOD XII
Jadąc na koniach
po bezdrożach Cruon i Landriwian zbliżali się do celu. Najbliższa Arena była
pół dnia drogi. Niebo było w większości zachmurzone, ale promienie przeciskały
się przez każdą szczelinę.
Konie biegły nie zwalniając. Teraz był przyjazny, to mnie
się męczyły. Zielonooki zastanawiał się czy nie spróbować uciec, ale chciał
dotrzymać swojego słowa. Po za tym Aetrze mogło się coś stać, nawet jak by
zdołał uciec. Pieśniarz jakby słyszał jego myśli i chciał mu pomóc, bo zaczął
śpiewać. To pomogło Ybronowi nie myśleć o ucieczce. Wsłuchał się w słowa.
Areny z daleka nie dało się dostrzec. Cała była schowana pod
ziemią. Dopiero z pewnej odległo-ści widać było wielką okratowaną dziurę. A
wokół niej kilka mniejszych, otworów, również zabez-pieczonych metalowymi
prętami.
Wejście znajdowało się dość daleko, bo kilkaset metrów od
głównej części.
Dość niepozorne drewniane drzwi miały mosiężną kołatkę w
kształcie głowy Caedachiusa. Cae-dachius był jdną z ośmiu bestii opisanych w
księdze „Osiem bram”. Książka jest droga i uznawana za dzieła chorego szaleńca.
Opisuje w niej monstra, które ponoć spotkał. Pełnego imienia autora nikt nie
zna, a bestiami z księgi straszy się dzieci w niektórych stronach.
Sam tekst cieszy się dużą popularnością. Prawie w każdej
księgarni można nabyć egzemplarz te-go dzieła.
Sama głowa stwora Ceadachiusa jest niewielka. Rogi za to są
ogromne i zawijają się wokół jego szczęki. Ani ust ani nosa nie ma.
Przynajmniej nie są połączone z głową. Oczy, proporcjonalne do małej głowy,
Czerwone jak wino i złe do bólu. Nawet sama antaba, przypominała żyjącą istotę
z oczami wpatrującymi się we wszystko co mają przed sobą.
Ybron nigdy nie przeczytał „Ośmiu bram”, ale znał niektóre
bestie. Wiedział, że Ceadachius był jedną z brutalniejszych.
Cruon uderzył dwa razy kołatką. Drzwi otworzyły się niemal
od razu. W środku było jedno biur-ko za, którym siedział wysoki mężczyzna.
Zapach tego człowieka atakował nozdrza szybko i moc-no. Brodę miał związaną w
dwa warkocze.
- Słucham? - zapytał, dostojnie.
- Wystawiam człowieka przeciwko... - reszte
Cruon powiedział wysokiemu mężczyźnie na ucho i Ybron nie usłyszał. - Jedna
walka. Potem go zabieram.
- Zapewne. Mam tylko nadzieje, że masz dość
siły. - dwa warkocze mówił tym samym tonem.
- Mam. - zapewnił go pieśniarz.
- O czym on mówi? - zapytał zielonooki.
- Zwłoki są ciężkie. - mówił człowiek za
biurkiem. - Jeśli on nie da rady zabrać cię z Rhana to wrzucimy cię z innymi. A
potem zobaczy się na co przyda się twoje ciało.
- Mam przecież walczyć. - oburzył się. -
Jeszcze nie przegrałem...
- Jeszcze nie, to prawda. Dopiero jak
przejdziesz przez tunel.
- Zapisz go jak najszybciej. - pośpieszył
Cruon. - I pozwól, że to ja będę z nim rozmawiał. Aha, nie bądź taki pewien.
Ybron wygra a wtedy skończy się Dag Rhana.
- Jutro rano będzie walczył. - Wysoki
mężczyzna zapisywał coś na papierze. - Dam mu sale
213. Do północy, rozumiesz?
- Mhm. - potwierdził pieśniarz.
Chodząc po
korytarzach, które łączą się ze sobą, Ybron rozglądał się gdzie tylko się dało.
Wszystko było złudnie podobne do siebie. Piaskowe kolory przeważały, ale
zielonooki dostrzegł także płótna. A na nich obrazy, w ogóle nie pasujące do
reszty.
Zeszli schodami w dół. Sala 213 znajdowała się pod tunelami.
Światło dochodziło z góry. Dziura w ziemi rzucała promienie na środek
okrągłego, przypominającej jaskinie, pomieszczenia. Podłoże wy-łożone był
skórami różnych zwierząt. Miękkie futra głaskały stopy.
- Usiądź sobie. - pieśniarz oparł się o ścianę
i ściągnął swoje okulary. - Teraz powiem ci co i
jak. Najważniejsze już ci powiedziałem, czyli walka będzie
na śmierć i życie, a to oznacza, że tylko jeden z was wyjdzie z Rhana żywy.
- Z kim będę walczyć? - zapytał zielonooki.
- To nie jest ważne. Nie wiem czy znasz
zasady, jak nie to zaraz ci powiem, a jeżeli znasz to pozwól, że ci przypomnę.
Dag Rhana to walka z kimś kto przeżył najwięcej walk Edah, czyli takich, gdzie
jeden wygrywa dopiero gdy drugi ginie. Nie wiadomo co wymyślą na jutrzejszy Dag
Rhana, więc musisz być goto-wy na wszystko. Jak to mówią? Kreatywność ma
możliwości ponad rozrywkę. Czy coś takiego
- To znaczy, że zasady będą jasne dopiero
jutro przed walką?
- Nie. Zasady są jasne. Trzeba zabić
prze-ciwnika nim ten zdoła zabić ciebie. Jutro dowiesz się co wymyślili, żeby
pojedynek był ciekawszy. Dlatego mam czas do północy. Muszę cię przygotować. -
wyciągnął zza pleców małą skrzyneczkę. Położył ją przed sobą, otworzył i mówił
dalej. - Nie tak dawno wpuścili na arenę lwa i narga. Oboje byli na łańcuchach.
Chodziła o zmniejszenie pola walki. Wtedy narg zjadł jednego chłopa, bo ten
zbliżył się zanadto. A ten drugi mógł cieszyć się zwycięstwem. - Obok skrzynki
zaczął kłaść fiolki, które z niej wyciągał. - Ja nie zostawię cię z niczym. W
tej walce nie będzie mi chodzić o rozrywkę, ale o twoje zwycięstwo. Pomogę ci,
ale musisz robić co ci powiem. - chwycił wszystkie cztery po-jemniczki i
zaniósł je Ybronowi. - Wypij wszystkie. Po kolei, ten pierwszy. - wskazał ten
po lewej.
- Co to jest? Mam być po tym silniejszy? Jak
wyrośnie mi trzecia ręka, to nie będę
zadowolony.
- Trzecia ręka? - zdziwił się Cruon. - Skąd
taki pomysł? Nie wiem kto ci naopowiadał tych
głupot, ale lepiej zapomnij wszystko co ci ta osoba
powiedziała. A teraz pij. Zielonooki przeczytał o tym w książce, nikt mu tego
nie powiedział. Zresztą nawet gdyby, to nie uwierzyłby mu. To co było w tekście
wydawało się mu całkiem prawdopodobne, tym bardziej, że człowiek, który napisał
o ta-kich eliksirach nie był głupi, ani szalony. Mnóstwo rzeczy opisanych w
jego książce było prawdą i Ybron nie raz przekonał się o tym osobiście.
- Powiedz mi chociaż co to jest.
- Mówiłem, musisz mi zaufać.
Koniec Epizodu XII
Spodobało Ci się? Koniecznie pozostaw po sobie ślad w komentarzach i zobacz następny epizod! Poniżej masz linki do szybkiej podróży ;)
Wszystkie Epizody
Jeśli masz jakieś pytanie lub uwagę pisz śmiało w komentarzu :)
Komentarze
Prześlij komentarz