Zagrajmy z cieniem razem z Charlotte Link


Recenzja książki 

„Gra Cieni” autorstwa Charlotte Link





   Za oknem pada śnieg a na półce leży „Gra Cieni”. Książka do której podszedłem z wielkim entuzjazmem. W Internecie roi się od pozytywnych opinii o pracach Charlotte Link. Sam opis z tylu książki sugeruje mocny thriller, który wbije się czytelnikowi w szpik kostny i będzie go mroził do ostatniej strony.






   Jeśli chodzi o samą fabułę to nie chce za duże zdradzać. Akcja od początku jest dość szybka i zapowiada się niezwykle interesująco. David Bellino jest głównym bohaterem, który otrzymuje anonimy z pogróżkami przez co prześladują go lęki na jawie a kiedy zasypia dręczą go koszmary. Jest przez to w rozsypce i boi się o swoje życie. David podejrzewa czwórkę swoich dawnych znajomych, których zaprasza do siebie na kolacje. Czyżby był pewny kto za tym stoi? Może to Mary Gordon, Steve Marlowe, Natalie Quint albo Gina Artany? Niestety główny bohater nam tego nie powie po je z nimi ostatni posiłek. Sprawę zabójstwa ( a może samobójstwa? ) Davida prowadzi detektyw Kelly. Kto zabił i jaki miał motyw? Żeby się tego dowiedzieć musicie zagrać. Zagrać w grę Cieni…


   W książce poznajemy kawałek przeszłość drugoplanowych bohaterów. To właśnie w niej mamy znaleźć motyw. I uwierzcie mi, nie brakuje motywów. Dostajemy się także do głów bohaterów aby dowiedzieć się czegoś o ich psychice.

   Muszę się wam przyznać, że uwielbiam motywu pokroju pięć osób jeden pokój. Takie ograniczenie przestrzeni i osób pobudza kreatywność. Przynajmniej moim zdaniem.

   Książkę czyta się dość szybko i płynnie co zdecydowanie jest wielkim plusem. „Pokrojenie” całej historii na mnóstwo rozdziałów i podrozdziałów może przypaść do gustu tym, którzy czytają w wolnej chwili jadać tramwajem lub czekając na kogoś w kawiarni.

   Ale nie odwlekajmy za długo tego co nieuniknione. Książka nie powaliła mnie na kolana. I może to tylko czysty przypadek ale właściwie już na początku książki domyśliłem się co się tak naprawdę stało. I jestem pewien, że wielu z was również poradzi sobie z tą zagadką. Jak dla mnie za dużo w książce zdarzeń z przeszłości. O wiele za dużo. I co prawda pochłonąłem fabułę z łatwością to miałem momenty znużenia i nie dlatego, że trafiłem na nieciekawy moment ale miałem wrażenie, że zaczynam czytać inne opowiadanie i coraz bardziej oddalam się od tego co obiecano mi na okładce i recenzjach. Napięcie nie było budowane tylko skakało niczym mała pchełka albo niegrzecznie dziecko któremu nie daliśmy cukierka. Same historie mogły mieć deczko więcej realizmu i co prawda każda z przeszłości bohaterów jest niczego sobie to w połączeniu tworzą mieszankę, która wymyka się nieco spod kontroli.








   Gdzieś w odmętach mojego pokoju czeka na mnie kolejna książka Charlotte Link po którą na pewno kiedyś sięgnę. Z nadzieją na coś bardziej wpadającego w moje gusta. Niestety „Gra Cieni” nie zdała dla mnie egzaminu i jedynym osobom którym mógłbym tę książkę polecić są książkowi laicy. Ludzie którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem i będzie to jedna z pierwszych po którą sięgną. Wtedy możliwe, że książka nie zostanie odłożona na półkę z rozczarowaniem i niedosytem.

   A teraz odłożę grę gdzieś w cieniu a wam życzę miłego dnia :)

   Przeczytaliście już? Dajcie znać jak wam się podobała! Jeśli masz dla mniej jakieś wskazówki lub pytania pisz śmiało w komentarzach :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Zabójczy pocisk" czy zabójcza nuda?

Jak to jest być wyrzutkiem? Kirke zna to uczucie.

Historia mojego autorstwa